Menu główne

Zakładajcie stowarzyszenia – to jedyna droga

Ikona
(Zam: 01.02.2012 r., godz. 11.00)

Działalność stowarzyszeń jest strzałem w dziesiątkę, ponieważ ruszają się lokalne grupy, powstają oddolne działania – mówi Hanna Główczyk, inicjatorka i współtwórczyni Stowarzyszenia na Rzecz Gminy Somianka „SOMA”

Skąd się wzięła inicjatywa utworzenia Stowarzyszenia?
W 2001 r. animatorzy Gminnego Ośrodka Kultury weszli do ogólnopolskiego programu CAL – Centrum Aktywności Lokalnej. Tam edukowaliśmy się, braliśmy udział w różnych wyjazdach studyjnych w kraju i za granicą, zdobywaliśmy informacje. Mówiono nam z wielkim naciskiem, że jedyną drogą prospołecznych inicjatyw będzie możliwość działań poprzez stowarzyszenie. Póki co w Polsce nie było to ani modne, ani nie miało racji bytu. Jednym ze standardów uzyskania certyfikatu CAL po skończeniu dwuletniego cyklu szkoleń było utworzenie stowarzyszenia. Więc od razu, tuż po zakończeniu szkolenia postanowiliśmy działać. Wybraliśmy ludzi oddolnie działających na terenie gminy, bo jako Gminny Ośrodek Kultury znaliśmy się z nimi. Opracowałam otwarty statut stowarzyszenia, który przedstawiłam na pierwszym zebraniu organizacyjnym stowarzyszenia. Ukonstytuowaliśmy się, wszystkie dokumenty przeszły do Krajowego Rejestru Sądowego i w ciągu trzech miesięcy uzyskaliśmy status stowarzyszenia, był to 2003 rok. Za tym szły od razu pierwsze projekty. Ówczesny wójt wyraził zgodę, aby Stowarzyszenie miało swoją siedzibę w GOK. Stowarzyszenie miało więc swoją bazę, bezpłatnie korzystało w komputerów, mogliśmy nagłaśniać, promować inicjatywy, tworzyć dokumenty, prowadzić sekretariat.

Pierwszy projekt, na który pozyskaliśmy 7.400 zł. był dla nas wielkim olśnieniem, cudem. W projekcie pod nazwą „Cztery pory roku w obrzędach i zabawie” chodziło o animację ludzi, społeczników i obsadzenie ich w rolach na przestrzeni roku. Były to cztery różne obrzędy, rozgrywające się w czterech różnych wsiach. Nagłośniliśmy to, ten projekt bardzo się udał, ruszył społeczność lokalną. Za tym poszły kolejne projekty, które piszę osobiście, ale wcześniej są omawiane, dyskutowane. Jeśli jakaś konkretna wieś ma lokal i wie, że można coś zrobić to liderzy przyjeżdżają do stowarzyszenia, omawiamy jakie są ich możliwości, czym dysponują i ustalamy na jakich warunkach mogą wejść w projekt. Poprzez nagłaśnianie różnych oddolnych działań, inni się inspirują. Teraz doszło do tego, że to liderzy danych miejscowości przyjeżdżają do nas ze swoimi propozycjami, my nie musimy już do nich docierać. To jest cudowne, że ich świadomość tak się kształtuje. Tak powstają kolejne i kolejne projekty, na dzisiaj tych oddolnych wygranych jest ponad 40. Był rok, kiedy realizowaliśmy 16 projektów!

Na początku działalności Stowarzyszenia o wiele łatwiej można było pozyskiwać środki niż obecnie: podnoszą się standardy działań, powstaje coraz więcej stowarzyszeń, jest gros ludzi wykształconych w pisaniu projektów. Wszyscy szukają pieniędzy, ubiegają się o pomoc, wsparcie, więc jest trudniej, nie wszystkie projekty wygrywamy, ale w 2011 roku mieliśmy sześć. W tym roku już mamy pierwszy na zimowisko w Zakopanem.

Co udało się osiągnąć poprzez Stowarzyszenie?
Tą oddolną metodą projektów na terenie gminy powstało sporo miejsc rekreacyjnych, rekreacyjno-wypoczynkowych, sieć świetlic środowiskowych, które działają w sześciu wsiach. To jest budujące! GOK może niewiele, tu pracują zaledwie trzy osoby – szukaliśmy zatem możliwości „przedłużenia ręki”. Sami mieszkańcy zaczęli szukać miejsc gdzie można w swojej wsi utworzyć świetlicę. Za tym poszły konkretne projekty. Był taki piękny program „Serce wsi”, również Fundacja Wspomagania Wsi, Ogólnopolskie Stowarzyszenie Chrześcijańskich Organizacji Wiejskich, Polska Fundacja Dzieci i Młodzieży, Fundacja KRUS-u mają programy, w które wpasowywaliśmy się z naszymi projektami. Świetlice zostały wyposażone, w niektórych praca instruktora była płatna z projektu na czas jego realizacji. To już odblokowało pieniądze samorządowe czy Stowarzyszenia. Teraz instruktorzy są zatrudniani z funduszy Gminnego Programu Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

Jak to jest możliwe, przecież w tak niewielkiej gminie jak Somianka tzw. fundusz kapslowy nie jest duży?
Większość członków Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych nie pobiera przysługującej im diety. Zostaje zatem większa pula pieniędzy na działalność merytoryczną, dlatego starcza na wynagrodzenia dla instruktorów w świetlicach. Obecnie dwie świetlice pracują po 20 godzin w tygodniu, natomiast w czterech świetlicach opiekun jest zatrudniony na 12 godzin tygodniowo. To są tylko godziny, za które pobierają wynagrodzenia, natomiast ta działalność animacyjna polega na czymś więcej. Jak organizują jakieś wydarzenie, to wiadomo, że są dłużej, bo chcą być dłużej, bo jest taka potrzeba. Imprezy, działalność merytoryczna świetlic jest ściśle związana z Ośrodkiem Kultury i ze Stowarzyszeniem, bo tu się wszystko ogniskuje, tu jest baza zarówno w postaci sprzętu większego, bogatszego, jak i bezpośredniej pomocy merytorycznej, w tym strojów, tekstów, scenariuszy. W świetlicach widać wyraźnie, że jest wspólnotowość, odbywają się tam imprezy dla danej wsi, ale też o zasięgu gminnym, np. najbliższa w marcu – obrzędowość związana z witaniem wiosny, topienie marzanny – odbędzie się w Barcicach, na czerwiec jest zaplanowana „Sobótka” w Popowie. Wtedy ta konkretna świetlica pączkuje, ma szansę się rozwinąć, bo wszyscy tam jadą. Nie wszystko dzieje się w Ośrodku Kultury, to nam się udało, że niektóre imprezy u nas „chodzą” po kolejnych wsiach. Są np. dwie grupy obrzędowe w Skorkach i w Popowie. Wtedy to środowisko, gdzie odbywa się dana impreza jest bardziej ożywione. Przekonałam się, że ważne jest, aby dać możliwości, bo wiele osób jest otwartych na różne działania.

Czy jest sens tworzenia lokalnych, małych, oddolnych inicjatyw typu stowarzyszenia?
Uważam, że działalność stowarzyszeń jest strzałem w dziesiątkę, ponieważ ruszają się lokalne grupy. Na przykład w Somiance była konkretna grupa ludzi, której zależało, ale co ona mogła zrobić sama, nie mając gdzie się spotkać. Trzeba zatem stworzyć warunki i miejsce do spotkań oraz wspólnych działań. Zawiązała się zatem taka międzypokoleniowa grupa lokalnych działaczy: dzieci, młodzież, dorośli i seniorzy. W połowie grudnia był finał jednego z działań w ramach programu „Seniorzy w akcji” zainicjowanego przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę”. Cały projekt trwa od października 2011 do maja 2012 r. Teraz miało miejsce jedno z głównych zadań „Jasełka po latach”, które było połączone z wigilią dla osób, które w 2011 r. były w różny sposób zaangażowane w działania Ośrodka Kultury i Stowarzyszenia: wolontariusze, osoby wspierające nas rzeczowo, finansowo. Udział wolontariuszy w naszych działaniach jest bardzo duży, jest wiele płaszczyzn: profilaktyka, turystyka, działalność merytoryczna, czy formy artystyczne; formy społeczne: działalność charytatywna. Prowadzimy Bank Żywności, pozyskujemy dary żywnościowe, które później przekazujemy rodzinom, jest też zatem bezpośrednia pomoc rodzinom i bezpośrednia pomoc dzieciom w świetlicach, czyli niemal codzienne dożywianie. Jak widać Stowarzyszenie ma szeroką formułę działania i duży zakres obowiązków. Wszyscy jesteśmy tutaj nakręceni, tak pozytywnie nakręceni, jest tyle pracy, że brak nam czasu. Urlopu nie brałam od trzech lat, mam świadomość, że powinnam go wziąć, bo jest mi bardzo potrzebny, a z drugiej strony ta praca jest tak absorbująca, że mam poczucie, że urlop realizuję tutaj, spędzam go robiąc coś dobrego dla innych.

Jak w Pani ocenie Stowarzyszenie wzbogaciło ofertę i wzmocniło działania Ośrodka Kultury?
Dzięki Stowarzyszeniu Ośrodek Kultury działa dzisiaj w odnowionej szacie, bo większość urządzeń, wyposażenie, remont kapitalny zostały wykonane metodą projektową. Poprzez Stowarzyszenie ściągamy środki, realizując konkretne programy – to jest jedyna droga! Nasz Ośrodek Kultury i Stowarzyszenie jako spójność działań były prezentowane na ogólnopolskim Kongresie Kultury Polskiej, który odbył się w Krakowie w 2010 r. Określono nas jako wzorcową formę działań. Miasto sobie jakoś poradzi z działaniami prospołecznymi, z kulturą, natomiast wieś niekoniecznie. W samorządach wiejskich jest znacznie mniej pieniędzy, w pierwszej kolejności realizuje się przedsięwzięcia związane z rozbudową infrastruktury – działania prospołeczne i kultura tak naprawdę są na końcu, bo np. nie ma jeszcze dróg. Ja to rozumiem, dlatego wybrałam inną opcję. Wszystkim to proponuję – zakładajcie stowarzyszenia. Dzisiaj najlepiej by było, gdyby każda wieś miała stowarzyszenie. Myślę, że do tego dojdzie, bo w naszej gminie mieszkańcy kolejnych wsi mają tę świadomość, że warto coś robić, bo za tym idą pieniądze dla społeczności lokalnej. A przede wszystkim robimy to dla siebie, dla swoich dzieci.

Jakie działania prowadzi Ośrodek Kultury i Stowarzyszenie? Czy są to działania skierowane do różnych grup wiekowych?
Dom Kultury i Stowarzyszenie są otwarte dla wszystkich. Pracujemy każdego dnia od 8.00 do 20.00, w soboty i w niedziele jest otwarty wtedy, kiedy działają koła i kluby. Najwięcej jest uczestników wydarzeń okazjonalnych, są tacy, którzy przychodzą ot tak, posiedzieć, być, pobawić się, ale nic cyklicznego nie robią, natomiast około 50 osób w różnym wieku jest uczestnikiem stałych zajęć, warsztatów. Mam kapitalny zespół pracowniczy, to są fantastyczni ludzie oddani do końca, nie liczący czasu, energii, pieniędzy, są bardzo kreatywni, dyspozycyjni i kochają to, co robią. To jest chyba nasz sukces. Ci ludzie pracują często w soboty i w niedziele, dlatego w sprawozdaniu z działalności, które przygotowuję, wyraźnie piszę o wolontariacie pracowniczym, bo on rzeczywiście jest.

Działań, które Państwo prowadzicie, jest bardzo dużo – czy mieszczą się one jeszcze w budynku Ośrodku Kultury?
Od jakiegoś czasu zastanawiamy się jak rozbudować Ośrodek Kultury, żeby mógł wszystkich pomieścić. Na wigilii, o której wspomniałam było 60 osób, było nam trochę ciasno. Mamy tylko jedną większą salę, która pełni różne funkcje, raz jest salą zabaw, imprez, a raz salą zajęć bezpośrednich, cyklicznych (tygodniowych czy miesięcznych). Ciągle zatem trzeba tę salę dostosowywać do konkretnych zajęć czy warsztatów.

W jaki sposób wychwytujecie Państwo liderów w poszczególnych wsiach?
Liderzy najczęściej sami dają znać o sobie, oni się wyróżniają, to widać. Czasami jest to sołtys, ale niekoniecznie, czasami radny, ale też niekoniecznie, najczęściej zwykły mieszkaniec i oczywiście więcej jest kobiet, ponieważ im bardziej zależy, mają dzieci, widzą potrzeby, bo patrzą szerzej. Z niektórymi osobami spotykamy się tylko w niedzielę, ponieważ na co dzień są bardzo zajęci. My jesteśmy bardzo otwarci, byleby tylko oni mogli uczestniczyć w działaniach.

Ile osób obecnie liczy Stowarzyszenie?
Jest nas 26 osób oraz grupa wolontariuszy. Najczęściej są to wolontariusze akcyjni, zaangażowani do konkretnych działań. Są to dorośli, młodzież, dzieci. W ciągu roku jest to grupa około 20 osób, takich pewnych, którzy na telefon, na „skrzyknięcie” są gotowi do włączenia się w projekt. To jest bardzo satysfakcjonujące!

„Mózgiem” Stowarzyszenia jest Pani?
Nie myślę tak o sobie, to raczej inni tak mówią, proszę ich zapytać... (śmiech). Po spotkaniu wigilijnym dostałam taki zastrzyk energii, potwierdzenie, że te wszystkie działania mają sens, głęboki sens. Tworzę projekty, mam wizję, może widzę troszeczkę szerzej z tytułu pracy, jaką wykonuję, jestem animatorem społecznym, więc mimochodem moje myślenie jest skierowane na działania prospołeczne. Ja to bardzo lubię, to jest mój sposób na życie, akurat to mi się trafiło i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Lubię ludziom robić przyjemności bezinteresownie.

Jak są odbierane Państwa działania przez lokalne władze?
W roku 2011 po raz pierwszy samorząd otworzył program dla organizacji pozarządowych, był ogłoszony konkurs na realizację zadań pożytku publicznego, przygotowaliśmy projekt i wygraliśmy. Jest pięknie, uważam, że jest zadowalająco jeśli nie przeszkadzają. Jeśli zgłaszam się o jakąś pomoc finansową, to możemy liczyć na wsparcie. W 2011 roku mieliśmy taką sytuację, że nie było pieniędzy na pokrycie kosztów dowozu dzieci na kolonie do Poddąbia, koło Ustki. Zwróciłam się do samorządu i przekazano nam kwotę 6 tys. zł. Było to wspólne działanie i cieszy mnie takie zrozumienie ze strony samorządu. Promuję to, bo jest to piękne, myślę, że tak powinno być.

Jak rozwija się Państwa stowarzyszenie jako organizacja pożytku publicznego?
Już po roku działania wystąpiliśmy o status organizacji pożytku publicznego. Badając potrzeby, co stowarzyszenie może robić, do jakich grup ma być skierowana działalność, okazało się, że jedną z płaszczyzn, na której konieczne są działania jest pomoc charytatywna, typu bezpośrednia pomoc rodzinom. Dlatego dzisiaj możliwe jest dożywianie dzieci w świetlicach, a także comiesięczna pomoc dla rodzin w postaci paczki żywnościowej. W ramach realizacji jednego z programów napisaliśmy projekt do Banku Żywności SOS w Warszawie i otrzymujemy dary. Mamy społeczników, którzy użyczając swój samochód i siebie przywożą co miesiąc 1,5 tony żywności spod Piaseczna, bo tam mieści się teraz siedziba Banku Żywności. Na transport nie mamy pieniędzy, bo i skąd? Nasze stowarzyszenie utrzymuje się tylko i wyłącznie z projektów, środki są skierowane na konkretne projekty i działania. Mamy dochody z odpisu 1% i darowizny akcyjne, gdy brakuje nam na konkretne działanie, wtedy trzeba je spożytkować zgodnie z wolą. Nikt w Stowarzyszeniu nie pobiera wynagrodzenia, poza główną księgową. Większość dokumentów dla księgowości robimy sami, przygotowujemy również sprawozdania. Dzięki temu wynagrodzenie dla księgowej jest wręcz symboliczne.

Stowarzyszenie SOMA jest jednym z niewielu na terenie powiatu, które ma własną stronę internetową.
Kiedyś realizowaliśmy projekt z ogólnopolskiego programu „Rzeczpospolita internetowa”. W ramach tego projektu pozyskaliśmy sprzęt i pieniądze na uruchomienie strony internetowej, dzięki temu istnieje ona do dzisiaj, a stronę wolontarystycznie prowadzi pracownik Ośrodka Kultury.

Z jakimi partnerami lokalnie Państwo współpracujecie?
Wiadomo, każdy projekt musi mieć wkład własny. Oczywiście zależy na jakiej płaszczyźnie działania jest on realizowany, wtedy szukamy sojuszników, partnerów do tego konkretnego programu. Bardzo pomagają nam lokalni sponsorzy i konkretni, sprawdzeni ludzie, przyjaciele. Bardzo blisko współdziałamy z parafią, na bieżąco. Obecny ksiądz powołał Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, które często u nas organizuje swoje spotkania. W okresie przedświątecznym młodzi wymyślili, że będą robili stroiki, które później sprzedawali. Cały warsztat był w GDK. Jeżeli cokolwiek potrzebujemy, np. coś zareklamować, przybliżyć, zapowiedzieć, to ksiądz bardzo nam w tym pomaga.

Jakie są najbliższe plany Stowarzyszenia?
Cieszymy się bardzo z tego, że otrzymaliśmy dofinansowanie na zimowisko dla 40 dzieci do Zakopanego. Ten wyjazd jest o zasięgu gminnym, będzie więc integrujący, ale też edukacyjny, wychowawczy, wypoczynkowy – zaplanowaliśmy bowiem wiele zajęć.

A jaka jest Pani największa radość, największy sukces?
To, że są z nami blisko ludzie: młodsi, starsi, najstarsi. To jest budujące. To jest moim największym sukcesem, szczęściem, że są wokół ludzie. To nas nakręca, ci ludzie swoimi osobistymi akumulatorami doładowują nas, pokazują, że warto to robić, warto dla nich pracować, z nimi być. Czasem, gdy nawet jest trudno, to okazuje się, że gdy czegoś chcemy, bardzo pragniemy, to osiągamy ten cel. Dla nas budujące jest to, że wiemy dla kogo chcemy pracować, oni wiedzą, co chcą, my też wiemy, wpatrujemy się w ich potrzeby. Swego czasu przeprowadziliśmy otwartą ankietę dotyczącą oczekiwań i potrzeb mieszkańców. Staraliśmy się podejść do tego z wielkim zaangażowaniem, osobiście przekazywaliśmy ankietę i dbaliśmy, aby do nas wróciła. Później była przeprowadzana analiza, opis. Wtedy dokładnie nam wyszło co mieszkańcy chcą robić i w co są skłonni się zaangażować. Pod te potrzeby przygotowaliśmy później konkretne oferty. Musimy tak działać, aby dać innym szansę rozwoju. A oni się później odpłacają. To nasze zaangażowanie później do nas wraca, w postaci tego, że młodzi są gotowi, otwarci na działanie, że ich rodzice są na każde żądanie.

Rozmawiała Danuta Laskowska


Strona internetowa Stowarzyszenia SOMA: http://www.stowarzyszeniesoma.pl/

Napisz komentarz

  • Treść komentarza powinna być związana z tematem artykułu.
  • Komentarze ukazują się dopiero po uzyskaniu akceptacji administratora.
  • Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
  • Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.

Statystyka oglądalności strony

Strona oglądana: 1975 razy.

UNIA EUROPEJSKA

Baner Kapitał ludzki - Narodowa Strategia Spójności Fundacja rower.com Unia Europejska - Europejski Fundusz Społeczny

Publikacja współfinansowana ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dane teleadresowe

SIĘ DZIEJE
Wyszkowski Inkubator Pozarządowy

ul. 1 Maja 23a/C, 07-200 Wyszków
e-mail: redakcja@siedzieje.org.pl
www: http://siedzieje.fundacjanadbugiem.pl

Kontakt:
Artur Laskowski, tel. 691-801-220
e-mail: artur@rower.com

Kierownik projektu:
Karol Kretkowski, tel. 603-943-596, karol@rower.com
Fundacja rower.com
ul. 1 Maja 23a/C, 07-200 Wyszków
http://fundacja.rower.com


Copyright

Projekt: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl