Menu główne

Wyszków tonie

Ikona
(Zam: 10.10.2013 r., godz. 20.00)

Z dachu widać więcej, co najlepiej zdaje się wiedzieć podmiot liryczny piosnki Kuby Sienkiewicza przywołanej w tytule mojego felietonu. I o ile sam wniosek raczej nie budzi wątpliwości, o tyle pytanie o symbolikę tajemniczego dachu wydaje się szczególnie intrygujące. Kto siedzi na dachu widzi tych, którzy są na poziomie ziemi, kto siedzi na dachu jest tam, gdzie inni nie mają dostępu, kto siedzi na dachu, jest swój i nieswój zarazem; wszyscy go znają z widzenia, niemal wrósł już w krajobraz miasta, ale mało kto może tę ascetyczną postawę zrozumieć.

Nim jednak tajemnicza postać zostanie zakwalifikowana w poczet bohaterów ezoterycznych i niejednoznacznych pragnąłbym wyjawić swoją prawdziwą intencję. Oczywiście nie chodzi o tworzenie nowych archetypów bohaterów literackich, a raczej swego rodzaju metaforę, za pomocą której pragnie się Państwu przedstawić autor tego tekstu.

Pytanie leżące u podstaw tej domniemanej wyjątkowości brzmi: Czy w Wyszkowie można zostać? Nie ugrzęznąć, ale pomimo wszelkich wątpliwości i przeciwwskazań zostać z nadzieją odniesienia sukcesu zawodowego? Nie bez powodu zadaję to pytanie teraz, w czasach bardziej łaskawych dla prowincjonalnych miasteczek, kiedy ochwacone wielkomiejskim komfortem społeczeństwo coraz życzliwiej spogląda na miejsca ciche i pełne wzajemnej symbiozy. Jeszcze dziesięć lat temu owo pytanie zostałoby przywitane radosnym pukaniem w głowę, którego oczywista ironia mówiłaby wprost – Zgłupiałeś! Teraz, kiedy oczywiste stało się bardziej niejednoznaczne, chciałem zadać to pytanie jako człowiek z dachu, jako człowiek, który w Wyszkowie został, podczas kiedy większość jego rówieśników, o ile nie zdecydowali się kontynuować rodzinnych interesów bądź nie zaczepili się w miejscowych sklepach czy zakładach na tzw. przeczekanie, wiedzie sobie wesoły wiecznie studencki żywot w większych miastach.

Zostać…
Zostać znaczy odrzucić perspektywę wyjazdu. Zostać znaczy umieć codziennie przeciwstawiać się stwierdzeniu: Uciekaj stąd czym prędzej, bo z twoimi możliwościami zmarnujesz się w tej dziurze. Zupełnie tak jakby marnowanie się w tego samego bądź bardzo zbliżonego rodzaju pracy w większym mieście przydawało człowiekowi wyższego statusu. Zostać to w końcu, zrozumieć, że jeśli chce się być prawdziwie wolnym, to praca musi podążać za tobą, a nie odwrotnie. I wcale nie odnosi się to tylko do ludzi wykonujących tzw. wolne zawody, ale do całego pokolenia.

Krótka historia pokolenia Y
Współczesny młody człowiek jest bowiem przedstawicielem pokolenia (w socjologicznej nomenklaturze nazywanym pokoleniem Y) odreagowującego robotniczy znój pokolenia swoich rodziców (pokolenie X). Oni (X) zostawali tu, bo sukces osobisty wyznaczany był przez finansową samodzielność: własne mieszkanie, samochód, wczasy za granicą. Ów potrzeba wyparła z życiowych priorytetów indywidualną satysfakcję z wykonywanej pracy. Rozliczne zakłady, fabryki, spółdzielnie, a potem prywatne inicjatywy: firmy i różnego rodzaju spółki zapewniły wystarczającą pracowniczą bazę, by ich szerokie kadry niższego i wyższego szczebla mogły czuć się życiowo spełnione. Na piersi pokolenia pracusiów, gloryfikujących pracę jako źródło sukcesu materialnego, wykarmiło się pokolenie, które obserwując codzienny trud swoich rodziców, z każdym dniem nabierało tyleż podziwu co obrzydzenia, dla poddańczej pracy swoich rodzicieli, którzy radości dnia powszedniego utapiali w swoich materialistycznych troskach. Tym samym narodziło się motto-paradoks, które stało się głównym zaczynem ideałów nowego pokolenia: Jeśli mam pracować na rzeczy, z których nigdy nie będę miał szansy w pełni skorzystać, bo zbyt bardzo pochłania mnie praca, by je uzyskać, to na co mam pracować, by móc w pełni z tego korzystać? Ów wychowane w dostatku rodziców pokolenie Y szybko znalazło odpowiedź na to fundamentalne pytanie. Celem stała się satysfakcja z wykonywanej pracy, mająca w konsekwencji budować także satysfakcję dnia powszedniego, przeciwstawiona machinie codziennego stresu i niepokoju w pogoni za pieniądzem. Pokolenie X zajęło się mieszkaniami i samochodami, tym samym budując trwały materialny dostatek dla siebie, swoich dzieci, a także najprawdopodobniej dalszych pokoleń. Pokolenie Y wyjęło z szaf swoich rodziców najbardziej awangardową garderobę, odkurzyło ich stare książki i płyty, zaczęło żyć nieco straconą radością pokolenia pracusiów. Samochody, dobre ubrania czy zagraniczne wczasy straciły status fetyszy sukcesu na rzecz książek, kina, jazdy na rowerze, urozmaiconej kuchni czy ćwiczeń cielesnych. W konsekwencji ludzie oprócz miejsc pracy, szkół i kościołów zaczęli potrzebować także rozbudowanych ścieżek rowerowych, dobrej jakości sal kinowych, restauracji, parków, obiektów sportowych, miejsc, gdzie mogliby się spotykać z przyjaciółmi w formie aktywnej, nie zalewając robaka na własnym kwadracie w poczuciu beznadziejności świata. Tym samym dokonało się naturalne wychylenie wahadła społecznej równowagi w drugą stronę.

…i zostać
Zostać w Wyszkowie dla pokolenia X znaczyło pracować, troszczyć się o szkołę i lekarza dla dzieci, o mechanika dla samochodu. Wolniejszy obieg kultury nie budował tak skutecznie jak dziś wizji dostępnego na wyciągnięcie ręki lepszego świata, co w naturalnym biegu rzeczy czyniło Warszawę miastem odleglejszym niż obecnie. Zostać oznaczało więc zostać na swoim, wśród swoich, w miejscu, gdzie większość potrzebnych rzeczy była pod ręką.
Czasy świetności Wyszkowa skończyły się jednak w momencie, kiedy w konsekwencji umasowienia studiów, szerokie rzesze pokolenia Y poszły studiować do większych, dynamicznie rozwijających się miast i po zapoznaniu się z ich ofertą, miały okazję po raz pierwszy wrócić do rodzinnego miasta. Wrócili bowiem do miasta, gdzie czas się zatrzymał, miasta, które biło swoim naturalnym prowincjonalnym rytmem, zupełnie nie zważając na hulaszcze tempo wielkiego świata. W owych czasach miało to nawet swój urok, bo Wyszków z dnia na dzień stał się dla pokolenia Y miastem o charakterze niemal uzdrowiskowym, gdzie przyjeżdżało się wypocząć na łonie natury bądź w domowych pieleszach od zgiełku wielkiego miasta.

Od tamtego czasu jednak, przez prawie dziesięć lat, Wyszków zmienił się nieznacznie, a w porównaniu do innych miast, nawet mniejszych, jak chociażby Serock, czas się w nim niemal cofnął. Wciąż pozostaje smętną krainą snującą się tajemniczo nad rzeką, która wydaje się tutaj płynąć zupełnie przypadkiem bez jakiejkolwiek symbiozy z miastem, krainą fryzjerów, ciucholandów i sklepów spożywczych. Zostać w Wyszkowie z nadzieją na pełną satysfakcji codzienność to dla pokolenia Y zostać współczesnym Hansem Castorpem, który wiedziony jakiegoś rodzaju ezoteryczną transcendencją postanawia pozostać tam, gdzie miał zabawiać tylko krótką chwilę, to zostać ekscentrykiem, ryzykantem, człowiekiem z wyboru w pewien sposób samotnym.

Wrócić
Wrócić dla Y-ów to znaczy zmienić perspektywę wielkomiejską, także, a być może przede wszystkim tę kulturalną, na realia prowincjonalne, chcieć zrealizować wszystkie swoje potrzeby na gruncie wyszkowskim. Wrócić to mieć do wyboru dwie ścieżki rowerowe (na ulicach Pułtuskiej i I AWP), pusty ciemny park, rzekę zarośniętą krzakami, kino zaadaptowane z dawnej kawiarenki, wydeptane trawniki i szpetną kostkę brukową. Wrócić to także odciąć się od tych znajomych, którzy zostali w większym mieście, to pewnego rodzaju reputacyjna porażka, jakiej doświadcza młody człowiek po bankructwie materialnym, ideowym, kiedy powraca na bezpieczny rodzinny grunt. Wrócić to w przeważającej mierze znaczy poddać się robotniczemu znojowi pokolenia X, wybrać drogę prostą i pewną, to porzucić młodzieńcze porywy o życiu ciekawym i różnorodnym. Wrócić to wrócić do „ich” miasta.

Tym samym doszedłem do momentu, kiedy metaforyczna woda podnosi się coraz bardziej, a pytanie, na które odpowiedź stanowi dla mnie jedyny ratunek, dla mnie – człowieka pokolenia Y, tego który został, brzmi: Dlaczego Wyszków musi być miastem pokolenia X? I dalej. Dlaczego nie chcemy być już pionierami? Dlaczego mamy wiecznie przychodzić na gotowe? Dlaczego tak łatwo odpuszczamy nasz kawałek życia, zostawiamy do wewnętrznego użytku rodziców, jak stary samochód, który nie spełnia już naszych oczekiwań? Co się stanie z tym miastem po przeminięciu pokolenia X? Czy da się je schować do szuflady jak niepotrzebną komórkę z obciachowymi wielkimi klawiszami po śmierci dziadka? Zadaję te pytania teraz, w czasach bardziej łaskawych dla prowincjonalnych miasteczek, kiedy ochwacone wielkomiejskim komfortem społeczeństwo coraz życzliwiej spogląda na miejsca ciche i pełne wzajemnej symbiozy. Zadaję te pytania i nasłuchuję odpowiedzi, choć póki co koryto rzeki nie niesie ku smętnemu miastu żadnego echa responsu.

Piotr Płochocki

Komentarze

Wyszków
Dodane przez Marcin, w dniu 15.10.2013 r., godz. 17.13
Przeczytałem wczoraj ten cytat u Kamili na profilu: "Różnica między dużym a małym miastem polega na tym, że w dużym mieście można więcej zobaczyć, a w małym więcej usłyszeć." Jean Cocteau. On może troszkę wytłumaczyć to zjawisko migracji, imigracji cze emigracji w zależności od potrzeb każdego z osobna ale dobrze też wiedzieć gdzie się nam lepiej pracuje, gdzie dobrze bawi i gdzie odpoczywa ;) Pozdro..v

Napisz komentarz

  • Treść komentarza powinna być związana z tematem artykułu.
  • Komentarze ukazują się dopiero po uzyskaniu akceptacji administratora.
  • Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
  • Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.

Statystyka oglądalności strony

Strona oglądana: 1352 razy.

UNIA EUROPEJSKA

Baner Kapitał ludzki - Narodowa Strategia Spójności Fundacja rower.com Unia Europejska - Europejski Fundusz Społeczny

Publikacja współfinansowana ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dane teleadresowe

SIĘ DZIEJE
Wyszkowski Inkubator Pozarządowy

ul. 1 Maja 23a/C, 07-200 Wyszków
e-mail: redakcja@siedzieje.org.pl
www: http://siedzieje.fundacjanadbugiem.pl

Kontakt:
Artur Laskowski, tel. 691-801-220
e-mail: artur@rower.com

Kierownik projektu:
Karol Kretkowski, tel. 603-943-596, karol@rower.com
Fundacja rower.com
ul. 1 Maja 23a/C, 07-200 Wyszków
http://fundacja.rower.com


Copyright

Projekt: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl