Szalony Koń – Szalone Wizje
(Zam: 25.10.2013 r., godz. 11.17)Są biografie ludzi, które przerastają wszelkie granice, normy, oczekiwania, wyobrażenia. Przykładem wielkiej wizji i wielkiego dzieła życia jest Szalony Koń. I wcale nie chodzi tu o zwierzę.
W Południowej Dakocie w USA w Górach Czarnych (świętym miejscu Indian) znajduje się gigantyczna głowa legendarnego wodza Indian plemienia Lakota ¬– Szalonego Konia. Wyrzeźbił ją artysta polskiego pochodzenia Korczak Ziółkowski.
Projekt pomnika zakłada przedstawienie (bowiem nie jest dokończony) legendarnego wodza Indian o imieniu Szalony Koń (Crazy Horse) na swoim narowistym i posłusznym jednocześnie wierzchowcu. Całość wykuta w skale świętej góry Thunderhead, gdy zostanie ukończona, będzie największym pomnikiem na świecie. Na razie jest tylko głowa. Ale wokół niej od lat działa już muzeum Crazy Horse Memorial (Pomnika Szalonego Konia) i fundacja rodziny Ziółkowskich. Historia pomnika jest zatem arcyciekawa, jak i historia jego twórcy, pochodzącego z Polski.
Korczak Ziółkowski urodził się 6 września 1908 r. w Bostonie. Nigdy nie ukończył żadnej szkoły artystycznej, mimo to przejawiał ogromny talent rzeźbiarski. I Korczaka, i jego talent natychmiast dostrzeżono. Z różnych względów, ale przede wszystkim przez osobowość artysty. Korczak Ziółkowski był człowiekiem nietuzinkowym, pełnym pomysłów i artystyczno-społecznych idei. Mówiono o nim, że jest amerykańskim rzeźbiarzem z duszą Indianina. Miał bowiem pęd do wolności, kochał przyrodę, przestrzenie, wierzył w świat niematerialny i w serce drugiego człowieka.
Ziółkowski dość szybko zaczął zarabiać na życie jako rzeźbiarz, sprzedając swoje prace. Zyskał popularność i liczne nagrody (np. za popiersie Paderewskiego). Dlatego znalazł się w elitarnej grupie rzeźbiarzy, którzy mieli wykonać ogromne artystyczne przedsięwzięcie: wyrzeźbić w masywie górskim w Południowej Dakocie głowy amerykańskich prezydentów.
Ten moment w życiu artysty okazał się przełomowy. Sam bowiem Korczak Ziółkowski nie wiedział z czym przyjdzie mu się zmierzyć w przyszłości. I nie byli to bynajmniej amerykańscy prezydenci.
Podczas prac nad głowami prezydentów do artysty zgłosił się pewien Indianin. Był to sędziwy członek plemienia Lakota z Północnej Dakoty. Jak się okazało również potomek jednego z największych bohaterów Indian, walczącego o niezależność i wolność tubylczej ludności Ameryki. Ów bohater nosił imię Szalony Koń. Zginął w walce z białymi 6 września 1877 r., czyli tego samego dnia miesiąca co urodziny Korczaka. Legenda głosi, że umierając Szalony Koń powiedział do szeregowego żołnierza, który zabił go podstępem (został pojmany i uśmiercony w nierównej walce): „wrócę na tę ziemię największym na świecie kamieniem”.
Potomek indiańskiego bohatera wybrał więc Korczaka Ziółkowskiego, ponieważ obserwował go od pewnego czasu przy pracach nad głowami prezydentów i uznał, że jest to właściwy człowiek do tego zadania. Nie mylił się.
Zlecił mu, aby wyrzeźbił w świętej górze Indian Szalonego Konia. W Górach Czarnych, świętej ziemi Indian, znajdują się groby ich przodków. Dlatego jest to dla Indian Południowej Dakoty najważniejsze miejsce na uczczenie legendy obrońcy wolności.
Korczak natychmiast podjął się zadania. Od rządu wykupił górę Thunderhead, oddając w zamian inną swoją posiadłość. I przystąpił do pracy. Budowę pomnika finansował sam. Aby zachować suwerenność, odrzucił pomoc rządku amerykańskiego w kwocie 10 mln dolarów. Twierdził, że nikt nie może sprawować kontroli nad jego dziełem. Poświęcił mu życie. Rzeźbiarz zmarł podczas pracy nad pomnikiem 20 października 1982 r. Jego dzieło kontynuuje rodzina – żona i dzieci. Wokół pomnika Szalonego Konia powstało Centrum Kultury Indiańskiej. Monument finansowany jest z biletów, które kupują turyści odwiedzający pomnik i Centrum Kultury Indiańskiej oraz z warsztatów organizowanych na miejscu. Dlatego budowa trwa tak długo. Żona rzeźbiarza Ruth, która najpierw była asystentką Ziółkowskiego, mówi, że dla Korczaka najważniejsza była wolność. Codziennie odwiedza grób męża, ponieważ jest on pochowany u stóp pomnika, tak jak sobie życzył. Mottem fundacji, która powstała wokół pomnika, są słowa Szalonego Konia: „My land is where my dead lie buried” (Moje miejsce jest tam, gdzie leżą pochowani moi ludzie).
Gdy rzeźba zostanie ukończona, będzie największym monumentem na świecie. Głowy amerykańskich prezydentów znajdujące się nieopodal nikną w porównaniu z projektem Korczaka. Na razie powstała tylko głowa Szalonego Konia, która przyciąga miliony turystów z całego świata. Prace nadal trwają.
Legendarny wódz Indian wypada ze świętej góry Thunderhead na swoim spienionym, pędzącym w galopie wierzchowcu. Jego słowa spełniły się. Powrócił na ziemię w kamieniu.
Daria Galant
Projekt pomnika zakłada przedstawienie (bowiem nie jest dokończony) legendarnego wodza Indian o imieniu Szalony Koń (Crazy Horse) na swoim narowistym i posłusznym jednocześnie wierzchowcu. Całość wykuta w skale świętej góry Thunderhead, gdy zostanie ukończona, będzie największym pomnikiem na świecie. Na razie jest tylko głowa. Ale wokół niej od lat działa już muzeum Crazy Horse Memorial (Pomnika Szalonego Konia) i fundacja rodziny Ziółkowskich. Historia pomnika jest zatem arcyciekawa, jak i historia jego twórcy, pochodzącego z Polski.
Korczak Ziółkowski urodził się 6 września 1908 r. w Bostonie. Nigdy nie ukończył żadnej szkoły artystycznej, mimo to przejawiał ogromny talent rzeźbiarski. I Korczaka, i jego talent natychmiast dostrzeżono. Z różnych względów, ale przede wszystkim przez osobowość artysty. Korczak Ziółkowski był człowiekiem nietuzinkowym, pełnym pomysłów i artystyczno-społecznych idei. Mówiono o nim, że jest amerykańskim rzeźbiarzem z duszą Indianina. Miał bowiem pęd do wolności, kochał przyrodę, przestrzenie, wierzył w świat niematerialny i w serce drugiego człowieka.
Ziółkowski dość szybko zaczął zarabiać na życie jako rzeźbiarz, sprzedając swoje prace. Zyskał popularność i liczne nagrody (np. za popiersie Paderewskiego). Dlatego znalazł się w elitarnej grupie rzeźbiarzy, którzy mieli wykonać ogromne artystyczne przedsięwzięcie: wyrzeźbić w masywie górskim w Południowej Dakocie głowy amerykańskich prezydentów.
Ten moment w życiu artysty okazał się przełomowy. Sam bowiem Korczak Ziółkowski nie wiedział z czym przyjdzie mu się zmierzyć w przyszłości. I nie byli to bynajmniej amerykańscy prezydenci.
Podczas prac nad głowami prezydentów do artysty zgłosił się pewien Indianin. Był to sędziwy członek plemienia Lakota z Północnej Dakoty. Jak się okazało również potomek jednego z największych bohaterów Indian, walczącego o niezależność i wolność tubylczej ludności Ameryki. Ów bohater nosił imię Szalony Koń. Zginął w walce z białymi 6 września 1877 r., czyli tego samego dnia miesiąca co urodziny Korczaka. Legenda głosi, że umierając Szalony Koń powiedział do szeregowego żołnierza, który zabił go podstępem (został pojmany i uśmiercony w nierównej walce): „wrócę na tę ziemię największym na świecie kamieniem”.
Potomek indiańskiego bohatera wybrał więc Korczaka Ziółkowskiego, ponieważ obserwował go od pewnego czasu przy pracach nad głowami prezydentów i uznał, że jest to właściwy człowiek do tego zadania. Nie mylił się.
Zlecił mu, aby wyrzeźbił w świętej górze Indian Szalonego Konia. W Górach Czarnych, świętej ziemi Indian, znajdują się groby ich przodków. Dlatego jest to dla Indian Południowej Dakoty najważniejsze miejsce na uczczenie legendy obrońcy wolności.
Korczak natychmiast podjął się zadania. Od rządu wykupił górę Thunderhead, oddając w zamian inną swoją posiadłość. I przystąpił do pracy. Budowę pomnika finansował sam. Aby zachować suwerenność, odrzucił pomoc rządku amerykańskiego w kwocie 10 mln dolarów. Twierdził, że nikt nie może sprawować kontroli nad jego dziełem. Poświęcił mu życie. Rzeźbiarz zmarł podczas pracy nad pomnikiem 20 października 1982 r. Jego dzieło kontynuuje rodzina – żona i dzieci. Wokół pomnika Szalonego Konia powstało Centrum Kultury Indiańskiej. Monument finansowany jest z biletów, które kupują turyści odwiedzający pomnik i Centrum Kultury Indiańskiej oraz z warsztatów organizowanych na miejscu. Dlatego budowa trwa tak długo. Żona rzeźbiarza Ruth, która najpierw była asystentką Ziółkowskiego, mówi, że dla Korczaka najważniejsza była wolność. Codziennie odwiedza grób męża, ponieważ jest on pochowany u stóp pomnika, tak jak sobie życzył. Mottem fundacji, która powstała wokół pomnika, są słowa Szalonego Konia: „My land is where my dead lie buried” (Moje miejsce jest tam, gdzie leżą pochowani moi ludzie).
Gdy rzeźba zostanie ukończona, będzie największym monumentem na świecie. Głowy amerykańskich prezydentów znajdujące się nieopodal nikną w porównaniu z projektem Korczaka. Na razie powstała tylko głowa Szalonego Konia, która przyciąga miliony turystów z całego świata. Prace nadal trwają.
Legendarny wódz Indian wypada ze świętej góry Thunderhead na swoim spienionym, pędzącym w galopie wierzchowcu. Jego słowa spełniły się. Powrócił na ziemię w kamieniu.
Daria Galant