Prawdziwa historia zapomnianego bohatera
(Zam: 28.10.2013 r., godz. 09.12)Wyszków nie jest miastem pomników, tak jak nie jest miastem wielkiej historii, pisanej z rozmachem i finezją. Pozornie oczywiście, bo gdy przyjrzeć się sprawie bliżej, to nagle okazuje się, że wśród ich niewielkiej ilości i marnej formy są aż dwa pomniki, urodzonego w pobliskich Głuchach sławnego poety Cypriana Kamila Norwida, którego ciekawy życiorys, choć bezpośrednio z Wyszkowem niezwiązany, za to przez wyszkowian od lat skutecznie zapożyczany, nadaje sprawie niezaprzeczalnego kolorytu. Co ciekawe, jest jeszcze jedna postać, która w naszej miejskiej przestrzeni została upamiętniona aż dwa razy (na skrzyżowaniu ulic Sowińskiego i Pułtuskiej oraz na pomniku Żołnierzy Wyklętych przy moście drogowym). Jest nią urodzony 21 lipca 1914 r. w Ostrowi Mazowieckiej Jerzy Rytel, znany kolejno pod pseudonimami „Jur”, „Wit” i „Witkowski”.
Był najstarszym z siedmiorga dzieci – Antoni (1916–1997), Danuta (1917–2011), Dobrosław (1920–1988), Wisława (1922–2000), Radosław (1923–2002) i Maria Magdalena (1926) – pochodzących z Ostrowi Mazowieckiej, Marianny z Płońskich (1890–1981) i Apolinarego Rytla (1889–1946). Ojciec Jerzego, po ukończeniu historii na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego, wrócił w rodzinne strony, obejmując posadę nauczycielską. W 1931 r. Wyszkowskie Towarzystwo Szkoły Średniej, po wieloletnich perturbacjach związanych z obsadą odpowiedniej osoby, zaangażowało go na stanowisko dyrektora miejscowego gimnazjum. Rodzina Rytlów zamieszkała w dawnym ogrodzie senatorskim, ówczesnym parku otaczającym gimnazjum, na którego czele Apolinary stał aż do września 1939 r.
SŁUŻBA
Jerzy został absolwentem wyszkowskiego gimnazjum w roku szkolnym 1932/1933, m.in. wraz z Marią Szopińską (pod nazwiskiem Muraszko, późniejszą nauczycielką w powojennym gimnazjum), Leonardem Więckowskim (1912–1990) – późniejszym nauczycielem we Wrześni oraz ze starszą siostrą swojej późniejszej żony, Zofią Kuleszą (1914–1945) – z męża Kłuskiewicz. Niemal równolegle z rozpoczęciem studiów na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego objął funkcję drużynowego działającej przy szkole 30 Mazowieckiej Drużyny Harcerzy im. Zawiszy Czarnego, którą pełnił w latach 1933–1939. W tym czasie drużyna rozwinęła się na tyle mocno, że w szczytowym okresie przy szkole działało sześć zastępów normalnych, dwa specjalistyczne oraz samodzielny zastęp młodzieży pozaszkolnej, liczący ok. 12 osób. Ostatni obóz drużyny, już w trakcie trwania pogotowia wojennego, odbył się w sierpniu 1939 r. w Łazach Starych. Z początkiem wojny, kiedy phm. Jerzy Rytel został zmobilizowany, a potem zaangażował się w budowę wyszkowskich struktur Szarych Szeregów, na stanowisku drużynowego zmienił go jego dotychczasowy przyboczny, młodszy brat Radosław Rytel „Zabłoński” (1923–2002).
Kiedy we wrześniu 1939 r. Wyszków został niemal doszczętnie zniszczony przez zakrojone na szeroką skalę bombardowania Luftwaffe, wyszkowscy harcerze dowodzeni m.in. przez Radosława Rytla zorganizowali na krótko w gmachu gimnazjum szpital polowy. Jerzy powrócił już 10 października, kiedy po klęsce Kampanii Wrześniowej udało mu się uciec z niemieckiego transportu, unikając tym samym obozu jenieckiego. Jego pierwszym harcerskim manewrem było założenie drużyny przy Polskim Związku Powstańczym. W jej skład weszli jego wierni druhowie z poprzedniej drużyny m.in. jego bracia Radosław i Dobrosław oraz Wacław Mróz, Zenon Turek, Henryk Żabik, Stanisław i Bolesław Wolscy, Kazimierz i Zbigniew Piórowie, Mirosław Jodłowski i Jerzy Zawadzki.
W 1940 r. phm. Jerzemu Rytlowi udało się nawiązać kontakt z kpt. Jeleniewskim z warszawskich struktur wojskowych, z którym uzgodnił wprowadzenie ZHP z terenu wyszkowskiego do struktur Związku Walki Zbrojnej. Na przełomie 1940 i 1941 r. nawiązał kontakt z warszawską Komendą Szarych Szeregów, co zaowocowało włączeniem struktur wyszkowskiego hufca w szeregi tej organizacji, jednocześnie będąc cały czas podporządkowanym ZWZ. Tym samym wyszkowskie środowisko harcerskie zostało ponownie sformowane w hufiec, który od tej pory działał pod kryptonimem „Rój Wysoki”. Jego komendantem został, co naturalne, phm. Jerzy Rytel „Jur”. Jego bezpośrednim zwierzchnikiem był wówczas hm. Manswed Śmigielski „Szwed” z „Pasieki”, czyli Komendy Głównej Szarych Szeregów. Było to rozwiązanie doraźne, w związku z wpadką w „UL-u Puszcza” Mazowieckiej Chorągwi Harcerzy, gdzie 2 października 1942 r. został aresztowany jej komendant hm. Stanisław Mościcki (1903–1967) – wcześniejszy nauczyciel w wyszkowskiej szkole powszechnej, założyciel 30 MDH, jego zastępca hm. Antoni Gregorkiewicz, kierownik wydawnictw Głównej Kwatery Tadeusz Kwiatkowski, kierownik kolportażu GK Konrad Zembrzuski oraz kilkunastu funkcyjnych chorągwi rozsianych po wielu mniejszych miastach. Tymczasowo ze względów komunikacyjnych zdecydowano się zatem na podział terenu chorągwi na dwa obszary, i tak komendantem obszaru lewobrzeżnego Wisły został hm. Henryk Zagrodzki „Znicz””, a prawobrzeżnego „Szwed”.
Po przekształceniu w lutym 1942 r. ZWZ w AK, wyszkowskie Grupy Szturmowe (chłopcy powyżej 18. roku życia) zostały sformowane w pluton, na którego czele stanął hm. ppor. „Jur”, a jego zastępcą został nieodłączny brat phm. pchor. „Zabłoński”. W kwietniu 1943 r. składał się już z trzech drużyn liczących po dwunastu chłopaków plus dowódca. Ich dowódcami byli phm. pchor. Radosław Rytel „Zabłoński”, phm. pchor. Stanisław Wolski „Pomian” (1922–1995) i phm. pchor. Witold Święciaszek „Cmentarz” (aresztowany w czerwcu 1943, zmarł w wiosną 1944 r. w Gusen Mauthausen). Pluton, będąc jednocześnie jednostką AK, pozostawał do dyspozycji Kedywu, co znalazło swoje odzwierciedlenie w jego udziale choćby w akcjach ataku na strażnicę graniczną w Sieczychach i wykolejenia pociągu pod Urlami.
ŻYCIE PRYWATNE
Będąc jednocześnie bezwzględnie oddanym harcerskiej pracy, Jerzy Rytel prowadził w Wyszkowie kurtuazyjną kawiarnię, do której często chadzali okupujący miasto niemieccy żołnierze. Była to oczywiście przykrywka, gdyż miejsce to od samego początku służyło przede wszystkim jako punkt kontaktowy wyszkowskiej konspiracji, a także niebywale cenne źródło informacji o bieżących zamiarach okupanta. W jego mieszkaniu natomiast, na tzw. parcelach huckich, aż do końca 1944 r. odbywały się spotkania konspiracyjne, m.in. przyjmowano elewów „Agricoli” klasy „Żółkiewski”.
Szczęśliwie w każdej z tych lokalizacji obyło się bez wpadki, choć czasami było do niej bardzo blisko, tak jak 15 maja 1944 r., kiedy podczas rewizji w domu Rytlów (związanej z zastrzeleniem na posesji pobliskiego domu niemieckiego żołnierza), żona Jerzego, Maria Irena (z domu Kulesza) (1918–1997) schowała rewolwer pod dziecięcym materacykiem ich syna Wojtka (1942–1977). Niczego nieświadoma niania, myśląc, że to ocali Jerzego przed aresztowaniem, dała mu wózek z dzieckiem. Maria wiedzącą o rewolwerze, nie chciała do tego dopuścić. Ta dramatyczna sytuacja znalazła swój szczęśliwy koniec, gdyż rewolweru nie odkryto, a aresztowanego prewencyjnie Jerzego wypuszczono do domu.
Jednak niedługo potem miał miejsce donos na Jerzego do wyszkowskiego gestapo. I tym razem podobnie szczęśliwie, został on powiadomiony o planowanym aresztowaniu, w wyniku czego natychmiast uciekł z rodziną do podwarszawskiego Wołomina.
OSTATNIE DNI
W związku ze zbliżającym się wybuchem Powstania Warszawskiego i idącą za tym możliwością ustabilizowania się frontu na Wiśle, a tym samym odcięcia „Pasieki” od prawego brzegu, powstała szczególna potrzeba silnej komendantury części prawobrzeżnej. Było to trudne w przypadku „Szweda”, gdyż działał głównie w Warszawie, a w pierwszych daniach powstania został szefem kompani „Giewonta” (poległ 30 sierpnia na ul. Zakroczymskiej 7). Zakładając taką sytuację, komendantem prawobrzeżnej części Chorągwi Mazowieckiej rozkazem L/7/44 z 27 lipca 1944 r. został pod pseudonimem „Wit” hm. Jerzy Rytel. Funkcję komendanta „Roju Wysoki” przejął od niego phm. Radosław Rytel „Zabłoński”.
W październiku 1944 r. Jerzy Rytel został wytropiony i aresztowany przez NKWD, eliminujące niepożądany reakcyjny element z zajętych przez siebie terenów. Kpr. pchor. phm. Zbigniew Stanisław Zalewski „Wilk”, który jako jeden z ostatnich widział Jerzego żywego, opisał to tak:
„Po tygodniu przesłuchań sądząc, że zbytnio mnie to nie obciąży, podałem miejsce schowania sowieckiej pepeszy, pochodzącej z okresu wspólnych walk z Niemcami, na poddaszu domu przy ulicy Fabrycznej 2. Przewieziono mnie tam samochodem, w towarzystwie majora i żołnierza, i ze skrytki wydobyto automat. Pewnego dnia, ku mojemu zaskoczeniu, zobaczyłem por. (kpt.) „Witowskiego” wprowadzanego do ziemianki na podwórzu; zastanawiałem się, jak jego znaleźli.
Jedno z następnych przesłuchań było wspólne. Co zeznał mój dowódca nie wiem. Ja powiedziałem, że nasza kompania, dowodzona przez por. „Witowskiego”, walcząc z Niemcami pod Tłuszczem i m.in. zatrzymując niemiecki pociąg pancerny na linii kolejowej z Wyszkowa do Tłuszcza, pomogła Armii Czerwonej toczącej trudne walki z przeciwnikiem w Radzyminie. Pod koniec listopada przesłuchania zostały zakończone i odczytano mnie protokół; najważniejszymi zarzutami były: przynależność do AK i przechowywanie broni. Po podpisaniu protokołu oznajmiono mnie, że będę postawiony przed sadem wojskowym…
Dopiero w roku 1995 dowiedziałem się od pchor. Radosława Rytla „Zabłońskiego”, że proces jego brata Jerzego odbył się 25 listopada 1944 r. Tego dnia został on zastrzelony, razem z trzema innymi mężczyznami, przez żołnierzy NKWD, przy wiejskiej drodze pod Wołominem. Do dzisiaj nie jest znane miejsce jego pogrzebania.”
Choć, co prawda, jeszcze w ostatniej chwili kurtuazyjnie zmieniono wyrok śmierci na 10 lat „zsyłki”, to jednak egzekucja odbyła się po cichu i niezwłocznie (oficjalnie za datę śmierci uznano 23 listopada). Po dziś dzień dokładne miejsce spoczynku Jerzego Rytla nie zostało ustalone, pomimo tego, że Instytut Pamięci Narodowej prowadzi w tej sprawie od kilku lat żmudne śledztwo.
DALSZE LOSY
W wrześniu 1944 r. dyrektor Apolinary Rytel dostał z Lublina polecenie stworzenia nowej drużyny ZHP. Stanowisko drużynowego rozsądnie zaproponował najmłodszemu ówczesnemu wyszkowskiemu podharcmistrzowi, Bolesławowi Wolskiemu (1927–2013). Powstałą w duchu przedwojennego harcerstwa drużynę prowadził on przez cały rok szkolny, aż do swojego wyjazdu w lecie 1945 r. Radosław Rytel po wielokrotnych represjach ze strony Urzędu Bezpieczeństwa w Pułtusku, wyjechał z Wyszkowa. Ukończył Akademię medyczną w Gdańsku, a następnie pracował jako lekarz w Nidzicy, a potem aż do emerytury w Wysokiem Mazowieckiem. Maria z Kuleszów Rytel, po śmierci męża i starszej siostry, Zofii Kłuskiewicz (zmarła w 1945 r. na gruźlicę), wraz z rodzicami (jej ojcem był kierownik Szkoły Powszechnej nr 2 – Józef Kulesza), młodszą siostrą i synem wyjechała do Morąga, a następnie do Olsztyna. Poznała tam Stanisława Gabszewicza, za którego wyszła za mąż. Syn Marii i Jerzego, Wojciech chorujący na Chorobę Litla (Mózgowe Porażenie Dziecięce), dożył znaczącego, jak na to schorzenie, wieku 35 lat. Maria, przeżywszy swojego drugiego męża i wszystkich z najbliższej rodziny, zmarła samotnie 7 czerwca 1997 r. w Olsztynie.
Piotr Płochocki