Uczmy się od niezłomnych
(Zam: 24.01.2012 r., godz. 22.30)Jacek Kaczmarski śpiewał kiedyś w jednej ze swoich piosenek takie słowa „Przyjedź i mojej zawierz raz metodzie. Ja zawsze, gdy jest jakiś ruch w narodzie, wyjeżdżam w Bieszczady”. Żeby nabrać dystansu, zebrać myśli, odetchnąć, zregenerować się, przemyśleć, jak poradzić sobie z problemami, które się nawarstwiły i wydają się nierozwiązywalne, nie do przejścia.
Gdy wróciłem do domu, coś mnie skłoniło, by sięgnąć po „Zapiski więzienne” kardynała Wyszyńskiego. Książkę, którą przeczytałem kilka razy i z którą od młodzieńczych lat się nie rozstaję. Otworzyłem na chybił trafił. Przeczytałem kilka zdań. Czytając próbowałem znaleźć ukojenie. Czytałem, jak Ochab i Mazur uwięziwszy Prymasa przedstawiali Go w złym świetle, zasypując Episkopat oskarżeniami i zarzutami pod Jego adresem. Uginali się biskupi, dawali zastraszyć. Opracowywali deklaracje wymierzone w to, co dobrego do tego czasu zrobił Wyszyński. Kardynał dowiedziawszy się o tym w więzieniu, napisał z bólem: „jak przykro musiało to dotknąć społeczeństwo – że rząd, jakże perfidnie, nawet odpowiedzialność za moje uwięzienie zrzucił na biskupów”. Komunistyczny rząd doprowadził do tego, że biskupi zwrócili się do niego „z prośbą, by Prymas mógł zamieszkać w jednym z klasztorów”. Rząd następnie przychylił się do tej prośby osadzając Wyszyńskiego w „klasztornym obozie koncentracyjnym” w Stoczku. Nie kryjąc nawet przed społeczeństwem, że Kardynał przebywa w „klasztorze”... „Prawdopodobnie nacisk na pośpiech nie pozwolił biskupom rozpoznać siły i atutów, jakie mieli w ręku” - ocenił potem Prymas.
Jakże ukoiła mnie ta lektura! Ile można się z niej nauczyć, jak wzmocnić. Zapewne niemal każdy doświadczył w swoim życiu sytuacji, gdy z niego bezkarnie drwiono, szydzono, przedstawiano go w złym świetle. I nie mógł nic na to poradzić. Czuł się bezsilny. Albo zdarzenia, gdy zaufana mu osoba zdradzała powierzane jej sekrety. Gdy schlebiała w rozmowie, a po zamknięciu drzwi zniesławiała i złorzeczyła. Ile razy nawet dziś, mimo że żyjemy w wolnym państwie, odważnym zamyka się usta?
Lektura zapisków kardynała Wyszyńskiego uczy pokory. Współcześnie koszty okazania odwagi może nie są tak wysokie, jak te, które zapłacił Prymas Tysiąclecia. Ale wielu i tak boi się o wiele mniejszych konsekwencji woląc milczeć i dzięki temu mieć spokój, nie wierząc, że cokolwiek uda się zmienić. Czy to właściwe zachowanie? Przykład życia, niezłomnej postawy i konsekwentnego działania Prymasa Tysiąclecia uczy, że nie można ulec zwątpieniu. Trzeba wypracować i trzymać się w życiu przejrzystych zasad, zgodnie z nimi postępować. Gandhi miał następujące: „Chcę pozostać przy prawdzie. Nie chcę się ugiąć przed niesprawiedliwością. Chcę być wolny od strachu. Nie chcę stosować przemocy. W każdym chcę widzieć najpierw dobro”.
Z kolei Jan Paweł II powtarzał: „Każdy znajduje w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie, jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba obronić i utrzymać, tak jak Westerplatte, w sobie i wokół siebie.”
Artur Laskowski
Napisz komentarz
- Treść komentarza powinna być związana z tematem artykułu.
- Komentarze ukazują się dopiero po uzyskaniu akceptacji administratora.
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.