Etyczne bankierstwo – czy to możliwe?
(Zam: 01.03.2013 r., godz. 09.05)Na nagłówki mediów ekonomicznych wrócił temat mikropożyczek. Stało się tak za sprawą nagrody w konkursie Ernst & Young Przedsiębiorca Roku przyznanej afrykańskiemu ekonomiście, który zmienił system bankowy w Afryce.
James Mwangi, laureat wspomnianej nagrody, założył w Kenii pierwszy bank etyczny. Obecnie prowadzony przez niego Equity Bank działa w pięciu krajach, jego aktywa sięgają blisko 2 mld dol., a dochody w zeszłym roku wzrosły o 32 proc.
Inspiracją dla Jamesa Mwangi była działalność azjatyckiego Grameen Banku. Utworzony przez Muhammada Yunusa w Bangladeszu Grameen Bank wyspecjalizował się w mikropożyczkach dla osób bez zdolności kredytowej. Uzyskanie wolności ekonomicznej przez najuboższych stało się w Bangladeszu podstawą zmian społecznych i zaowocowało przyznaniem Yumusowi Pokojowej Nagrody Nobla. Mikrokredyt jest jedynym sposobem wyjścia z biedy dla osób, które nie dysponują zastawem, nie mają stałego zatrudnienia, ani możliwej do weryfikacji historii kredytowej i z tych powodów nie kwalifikują się do zaciągnięcia kredytu w zwykłych bankach komercyjnych. Z mikrokredytów skorzystało już ponad sto milionów osób w ponad 43 krajach świata, głównie tam, gdzie nędza jest największa.
Ponieważ niewymagany jest zastaw ani stałe zatrudnienie, mikrokredyt ma formalnie bardzo słabe zabezpieczenie. Mała wiarygodność kredytowa osób ubiegających się o pożyczkę stanowi specyfikę mikrokredytu. Mimo to odsetek niespłaconych zobowiązań szacuje się na poziomie 0,4–3proc.
James Mwangi postanowił wraz z wprowadzeniem mikrokredytów rozpocząć edukację społeczeństwa, co miało być w istocie jego zabezpieczeniem. Pierwszym założeniem było ukierunkowanie ludzi na oszczędzanie i świadome zarządzanie kapitałem. Jeśli ktoś przychodzi po pożyczkę do Equity Banku, zanim dostanie pieniądze, przechodzi szkolenie biznesowe. Aby otrzymać mikrokredyt, należy udowodnić, że się na niego zasługuje, poprzez zaoszczędzenie przynajmniej 50 szylingów (ok. 2 zł) tygodniowo. Dopiero, gdy uzbiera się tysiąc szylingów, można wystąpić o pożyczkę. Pożyczkobiorcy są też sprawdzani, na przykład czy nie wydają zbyt dużo pieniędzy na alkohol. Ponadto, aby otrzymać kredyt, pięć osób musi zagwarantować jego spłatę.
Mikrokredyt udzielany jest często na gorszych warunkach niż w przypadku normalnych kredytów – niewielkie wymagania i ryzyko są równoważone wysokim oprocentowaniem i krótkim czasem spłaty. Właściciele banków wcale nie ukrywają, że mikrokredyty to świetny biznes. Jednak przedsięwzięcia prowadzone przez Jamesa Mwangi czy Muhammada Yumusa, część wypracowanego kapitału przeznaczają na działalność charytatywną. W przypadku kenijskiego Equity Banku to 800 stypendiów dla uczniów i 13 tys. stypendiów dla studentów. Dodatkowo fundacja banku wpiera lokalny biznes, rolnictwo i ochronę środowiska.
Jak na tym tle wygląda Europa? Można przypuszczać, że rynek mikropożyczek rozwinął się jedynie w krajach trzeciego świata. Tymczasem kryzys ekonomiczny i trudności na rynku pracy powodują, że Europejczycy też potrzebują wsparcia, którego tradycyjne instytucje finansowe nie są w stanie im zagwarantować.
Rozwiązaniem takim są tzw. etyczne banki. Do nich trafiają ci, którzy potrzebują pożyczki, a nie mają czego szukać w normalnych bankach: organizacje pozarządowe, małe firmy, początkujący przedsiębiorcy, spółdzielnie. Etyczni bankierzy sprawdzają, czy któryś z pomysłów na biznes ma szansę na sukces, a potem, czy poza zarobkiem, przyniesie też inne korzyści. – Idea banku etycznego polega na zysku, a nie jego maksymalizacji. Ważne jest też to, jak działalność wpłynie na otoczenie – tłumaczy prezes FEBEA (Europejskiej Federacji Banków Etycznych i Alternatywnych) Fabio Salviato. Holenderski Triodos Bank, jeden z największych banków etycznych, szczyci się tym, że dzięki finansowanym przez niego projektom energetycznym, co roku do atmosfery trafia o 800 tys. ton CO2 mniej. Powodem do dumy dla włoskich etycznych banków jest to, że doprowadziły do powstania miliona nowych miejsc pracy. Tymczasem w prospektach reklamowych normalne banki chwalą się tym, ile zarobiły dla swoich klientów.
W odróżnieniu od banków komercyjnych, które podchodzą do przedsiębiorców w sposób zestandaryzowany i dla których na przykład spółdzielnia socjalna, start-up albo firma z małym stażem nie mieszczą się w schematach i nie są dla nich interesującym klientem, dla banku etycznego mogą być partnerem. W bankach etycznych panuje większy indywidualizm i elastyczność, np. w kwestii regularności dokonywania wpłat. Powoduje to większą dynamikę, która powoli zmienia rynek kapitałowy.
Ale banki etyczne różnią się od zwykłych nie tylko podejściem do klienta, ale przede wszystkim tym, w co inwestują, a raczej tym, w co nie inwestują. Na czarnej liście znajdują się m.in.: handel bronią, alkoholem, tytoniem i inwestycje mocno zanieczyszczające środowisko. Na białej – to wszystko, co korzystnie wpływa na lokalną społeczność, jest przyjazne dla środowiska, przyczynia się do zmniejszania się obszarów biedy i różnic między regionami. Stąd etyczna instytucja finansowa nie udzieli kredytu na sklep monopolowy albo seks-shop, ale chętnie da go na przedszkole, oczyszczalnię ścieków lub świetlicę.
Kolejnym wyróżnikiem jest transparentność. Z założenia banki etyczne mają być jak najbardziej przejrzyste. Niemiecki GSL Bank wydaje własny magazyn, w którym opisuje swoje wszystkie inwestycje. Zarząd Banca Etica organizuje w różnych miastach spotkania ze swoimi klientami i udziałowcami, na których przedstawia działania banku i planowaną strategię.
O etycznych instytucjach finansowych zaczęło być głośno kilka lat temu za sprawą wspominanej już Nagrody Nobla dla Muhammada Yunusa i jego Grameen Banku. Ale banki etyczne mają dłuższą tradycję. Ich korzenie sięgają powstałego w XIX w. ruchu spółdzielczego, m.in. stąd wywodzi się francuski Credit Cooperatife. Kolejna fala popularności pojawiła się w latach 60. i 70., wraz z rozwojem ruchu obywatelskiego. Dziś najwięcej tego typu instytucji funkcjonuje we Francji, w Niemczech i Wielkiej Brytanii. W Europie Środkowej i Wschodniej są prawie w ogóle nieznane. W Polsce jedyną instytucją zrzeszoną w FEBEA jest Towarzystwo Inwestycji Społeczno-Ekonomicznych (TISE). Zainteresowanie TISE zwiększyło się dzięki funduszom unijnym. Przedsiębiorcy, zanim otrzymają pieniądze z Brukseli, muszą zainwestować własne środki. Dla małych, początkujących firm otrzymanie kredytu w banku komercyjnym jest praktycznie niemożliwe, z tego powodu pojawiło się pole działania dla TISE.
Paradoksalnie, korzystny dla sektora etycznych banków okazał się kryzys finansowy. Kiedy inne banki mocno przykręciły kurek z kredytami, właściciele mniejszych firm przyszli po pożyczki właśnie do banków etycznych. Trafili też do nich klienci indywidualni, wściekli na arogancję i praktyki stosowane w tradycyjnych bankach. Tylko w zeszłym roku niemiecki GLS Bank zwiększył liczbę swoich klientów o 25 proc., a zysk o 37 proc. Zysk netto francuskiego Credit Cooperatife poszedł w górę o 64 proc. Liczba klientów w hiszpańskim oddziale Triodos Bank skoczyła o 60 proc.
W bankach etycznych stosowane są rozwiązania pomijane w bankach komercyjnych. Jednym z mechanizmów jest np. wykorzystanie dużej liczby wolontariuszy do kontaktu z klientami, zamiast stosowania sformalizowanych procedur. Przed podjęciem decyzji o przyznaniu pożyczki wolontariusze na miejscu sprawdzają kim jest kredytobiorca, jaką ma opinię w swoim środowisku, jakie są możliwości jego rozwoju, jak wygląda lokalna konkurencja. W razie kłopotów kredytobiorca może liczyć na pomoc ze strony banku.
Mikropożyczki to nie tylko proste zaspokajanie potrzeb finansowych. Najważniejsza wydaje się być zmiana świadomości i rodząca się rewolucja obyczajowa w krajach trzeciego świata. Bank etyczny w swojej misji ma zapisane budowanie kapitału społecznego i zmianę myślenia wśród klientów, możliwość wzięcia kredytu uważa za jedno z podstawowych praw człowieka. W miejsce nędzy pojawia się delikatna tkanka normalnego społeczeństwa z postawami obywatelskimi.
Pamiętajmy, że nikt nie może wydobyć ubogiego z nędzy. Tylko on sam może to zrobić.
Dagmara Chłopicka
Inspiracją dla Jamesa Mwangi była działalność azjatyckiego Grameen Banku. Utworzony przez Muhammada Yunusa w Bangladeszu Grameen Bank wyspecjalizował się w mikropożyczkach dla osób bez zdolności kredytowej. Uzyskanie wolności ekonomicznej przez najuboższych stało się w Bangladeszu podstawą zmian społecznych i zaowocowało przyznaniem Yumusowi Pokojowej Nagrody Nobla. Mikrokredyt jest jedynym sposobem wyjścia z biedy dla osób, które nie dysponują zastawem, nie mają stałego zatrudnienia, ani możliwej do weryfikacji historii kredytowej i z tych powodów nie kwalifikują się do zaciągnięcia kredytu w zwykłych bankach komercyjnych. Z mikrokredytów skorzystało już ponad sto milionów osób w ponad 43 krajach świata, głównie tam, gdzie nędza jest największa.
Ponieważ niewymagany jest zastaw ani stałe zatrudnienie, mikrokredyt ma formalnie bardzo słabe zabezpieczenie. Mała wiarygodność kredytowa osób ubiegających się o pożyczkę stanowi specyfikę mikrokredytu. Mimo to odsetek niespłaconych zobowiązań szacuje się na poziomie 0,4–3proc.
James Mwangi postanowił wraz z wprowadzeniem mikrokredytów rozpocząć edukację społeczeństwa, co miało być w istocie jego zabezpieczeniem. Pierwszym założeniem było ukierunkowanie ludzi na oszczędzanie i świadome zarządzanie kapitałem. Jeśli ktoś przychodzi po pożyczkę do Equity Banku, zanim dostanie pieniądze, przechodzi szkolenie biznesowe. Aby otrzymać mikrokredyt, należy udowodnić, że się na niego zasługuje, poprzez zaoszczędzenie przynajmniej 50 szylingów (ok. 2 zł) tygodniowo. Dopiero, gdy uzbiera się tysiąc szylingów, można wystąpić o pożyczkę. Pożyczkobiorcy są też sprawdzani, na przykład czy nie wydają zbyt dużo pieniędzy na alkohol. Ponadto, aby otrzymać kredyt, pięć osób musi zagwarantować jego spłatę.
Mikrokredyt udzielany jest często na gorszych warunkach niż w przypadku normalnych kredytów – niewielkie wymagania i ryzyko są równoważone wysokim oprocentowaniem i krótkim czasem spłaty. Właściciele banków wcale nie ukrywają, że mikrokredyty to świetny biznes. Jednak przedsięwzięcia prowadzone przez Jamesa Mwangi czy Muhammada Yumusa, część wypracowanego kapitału przeznaczają na działalność charytatywną. W przypadku kenijskiego Equity Banku to 800 stypendiów dla uczniów i 13 tys. stypendiów dla studentów. Dodatkowo fundacja banku wpiera lokalny biznes, rolnictwo i ochronę środowiska.
Jak na tym tle wygląda Europa? Można przypuszczać, że rynek mikropożyczek rozwinął się jedynie w krajach trzeciego świata. Tymczasem kryzys ekonomiczny i trudności na rynku pracy powodują, że Europejczycy też potrzebują wsparcia, którego tradycyjne instytucje finansowe nie są w stanie im zagwarantować.
Rozwiązaniem takim są tzw. etyczne banki. Do nich trafiają ci, którzy potrzebują pożyczki, a nie mają czego szukać w normalnych bankach: organizacje pozarządowe, małe firmy, początkujący przedsiębiorcy, spółdzielnie. Etyczni bankierzy sprawdzają, czy któryś z pomysłów na biznes ma szansę na sukces, a potem, czy poza zarobkiem, przyniesie też inne korzyści. – Idea banku etycznego polega na zysku, a nie jego maksymalizacji. Ważne jest też to, jak działalność wpłynie na otoczenie – tłumaczy prezes FEBEA (Europejskiej Federacji Banków Etycznych i Alternatywnych) Fabio Salviato. Holenderski Triodos Bank, jeden z największych banków etycznych, szczyci się tym, że dzięki finansowanym przez niego projektom energetycznym, co roku do atmosfery trafia o 800 tys. ton CO2 mniej. Powodem do dumy dla włoskich etycznych banków jest to, że doprowadziły do powstania miliona nowych miejsc pracy. Tymczasem w prospektach reklamowych normalne banki chwalą się tym, ile zarobiły dla swoich klientów.
W odróżnieniu od banków komercyjnych, które podchodzą do przedsiębiorców w sposób zestandaryzowany i dla których na przykład spółdzielnia socjalna, start-up albo firma z małym stażem nie mieszczą się w schematach i nie są dla nich interesującym klientem, dla banku etycznego mogą być partnerem. W bankach etycznych panuje większy indywidualizm i elastyczność, np. w kwestii regularności dokonywania wpłat. Powoduje to większą dynamikę, która powoli zmienia rynek kapitałowy.
Ale banki etyczne różnią się od zwykłych nie tylko podejściem do klienta, ale przede wszystkim tym, w co inwestują, a raczej tym, w co nie inwestują. Na czarnej liście znajdują się m.in.: handel bronią, alkoholem, tytoniem i inwestycje mocno zanieczyszczające środowisko. Na białej – to wszystko, co korzystnie wpływa na lokalną społeczność, jest przyjazne dla środowiska, przyczynia się do zmniejszania się obszarów biedy i różnic między regionami. Stąd etyczna instytucja finansowa nie udzieli kredytu na sklep monopolowy albo seks-shop, ale chętnie da go na przedszkole, oczyszczalnię ścieków lub świetlicę.
Kolejnym wyróżnikiem jest transparentność. Z założenia banki etyczne mają być jak najbardziej przejrzyste. Niemiecki GSL Bank wydaje własny magazyn, w którym opisuje swoje wszystkie inwestycje. Zarząd Banca Etica organizuje w różnych miastach spotkania ze swoimi klientami i udziałowcami, na których przedstawia działania banku i planowaną strategię.
O etycznych instytucjach finansowych zaczęło być głośno kilka lat temu za sprawą wspominanej już Nagrody Nobla dla Muhammada Yunusa i jego Grameen Banku. Ale banki etyczne mają dłuższą tradycję. Ich korzenie sięgają powstałego w XIX w. ruchu spółdzielczego, m.in. stąd wywodzi się francuski Credit Cooperatife. Kolejna fala popularności pojawiła się w latach 60. i 70., wraz z rozwojem ruchu obywatelskiego. Dziś najwięcej tego typu instytucji funkcjonuje we Francji, w Niemczech i Wielkiej Brytanii. W Europie Środkowej i Wschodniej są prawie w ogóle nieznane. W Polsce jedyną instytucją zrzeszoną w FEBEA jest Towarzystwo Inwestycji Społeczno-Ekonomicznych (TISE). Zainteresowanie TISE zwiększyło się dzięki funduszom unijnym. Przedsiębiorcy, zanim otrzymają pieniądze z Brukseli, muszą zainwestować własne środki. Dla małych, początkujących firm otrzymanie kredytu w banku komercyjnym jest praktycznie niemożliwe, z tego powodu pojawiło się pole działania dla TISE.
Paradoksalnie, korzystny dla sektora etycznych banków okazał się kryzys finansowy. Kiedy inne banki mocno przykręciły kurek z kredytami, właściciele mniejszych firm przyszli po pożyczki właśnie do banków etycznych. Trafili też do nich klienci indywidualni, wściekli na arogancję i praktyki stosowane w tradycyjnych bankach. Tylko w zeszłym roku niemiecki GLS Bank zwiększył liczbę swoich klientów o 25 proc., a zysk o 37 proc. Zysk netto francuskiego Credit Cooperatife poszedł w górę o 64 proc. Liczba klientów w hiszpańskim oddziale Triodos Bank skoczyła o 60 proc.
W bankach etycznych stosowane są rozwiązania pomijane w bankach komercyjnych. Jednym z mechanizmów jest np. wykorzystanie dużej liczby wolontariuszy do kontaktu z klientami, zamiast stosowania sformalizowanych procedur. Przed podjęciem decyzji o przyznaniu pożyczki wolontariusze na miejscu sprawdzają kim jest kredytobiorca, jaką ma opinię w swoim środowisku, jakie są możliwości jego rozwoju, jak wygląda lokalna konkurencja. W razie kłopotów kredytobiorca może liczyć na pomoc ze strony banku.
Mikropożyczki to nie tylko proste zaspokajanie potrzeb finansowych. Najważniejsza wydaje się być zmiana świadomości i rodząca się rewolucja obyczajowa w krajach trzeciego świata. Bank etyczny w swojej misji ma zapisane budowanie kapitału społecznego i zmianę myślenia wśród klientów, możliwość wzięcia kredytu uważa za jedno z podstawowych praw człowieka. W miejsce nędzy pojawia się delikatna tkanka normalnego społeczeństwa z postawami obywatelskimi.
Pamiętajmy, że nikt nie może wydobyć ubogiego z nędzy. Tylko on sam może to zrobić.
Dagmara Chłopicka
Komentarze
Nt. mikropożyczek
Dodane przez Dariusz Korczakowski, Wyszków, w dniu 25.05.2013 r., godz. 15.35
Droga Redakcjo, Z zainteresowaniem przeczytałem artykuł o mikropożyczkach, promujący tą formę wsparcia. Moim zdaniem autorce artykułu zabrakło jednak trochę dziennikarskiej rzetelności, nie napisała bowiem nic o negatywnych aspektach działalności tego typu firm, oraz "złodziejskich" stawkom oprocentowania. Pozwolę sobie więc przytoczyć choćby fragment komentarza z WIKIPEDII: Przykłady negatywnych efektów pożyczki w Grameen Bank jak i krytyka postępowania instytucji jest zawarta w filmie dokumentalnym "Fanget i mikrogjeld" produkcji Norsk rikskringkasting. Idea Yusufa Muhammada i zasady działania Grameen Bank mogą być traktowane z jednej strony jako utopia, a z drugiej – jako zawoalowana humanitarnymi ideami chęć osiągania zysków na niewiedzy kredytobiorców. Ze względu na częsty analfabetyzm i niemożliwe przez kredytobiorców zrozumienie umowy kredytowej oraz wysokie oprocentowanie >60% pożyczka zamiast wyciągać z ubóstwa pogłębia je. Znaczna większość pożyczkodawców podpisuje się pod dokumentami, nie przeczytawszy ich z powodu analfabetyzmu. Niepłacenie rat powoduje naciski: pobicia, groźby, a nawet zajęcie domu. Według badań zaledwie pięciu rodzinom na 60 udaje się polepszyć swoje życie. 2/3 rodzinom nie zauważa zmiany, a standard życia pozostałej części uległ znacznemu pogorszeniu. Thomas Ditcher przeprowadził na ten temat badania trwające kilkanaście lat. Wynika z nich jasno, że tylko niewielkiej części udaje się wykorzystać środki. U większości ludzi pożyczki (i odsetki sięgające kilkadziesiąt-kilkaset procent) znacznie utrudniły życie pożyczkobiorcom. Grameen Bank skutecznie unika płacenia podatków posługując się kreatywną księgowością. Firma chwali się tysiącami klientów, którym udało się polepszyć komfort życia, jednocześnie unikając podania liczby klientów (których szacuje się w milionach), którym komfort życia po zaciągnięciu kredytu znacznie się pogorszył.
Dodane przez Dariusz Korczakowski, Wyszków, w dniu 25.05.2013 r., godz. 15.35
Droga Redakcjo, Z zainteresowaniem przeczytałem artykuł o mikropożyczkach, promujący tą formę wsparcia. Moim zdaniem autorce artykułu zabrakło jednak trochę dziennikarskiej rzetelności, nie napisała bowiem nic o negatywnych aspektach działalności tego typu firm, oraz "złodziejskich" stawkom oprocentowania. Pozwolę sobie więc przytoczyć choćby fragment komentarza z WIKIPEDII: Przykłady negatywnych efektów pożyczki w Grameen Bank jak i krytyka postępowania instytucji jest zawarta w filmie dokumentalnym "Fanget i mikrogjeld" produkcji Norsk rikskringkasting. Idea Yusufa Muhammada i zasady działania Grameen Bank mogą być traktowane z jednej strony jako utopia, a z drugiej – jako zawoalowana humanitarnymi ideami chęć osiągania zysków na niewiedzy kredytobiorców. Ze względu na częsty analfabetyzm i niemożliwe przez kredytobiorców zrozumienie umowy kredytowej oraz wysokie oprocentowanie >60% pożyczka zamiast wyciągać z ubóstwa pogłębia je. Znaczna większość pożyczkodawców podpisuje się pod dokumentami, nie przeczytawszy ich z powodu analfabetyzmu. Niepłacenie rat powoduje naciski: pobicia, groźby, a nawet zajęcie domu. Według badań zaledwie pięciu rodzinom na 60 udaje się polepszyć swoje życie. 2/3 rodzinom nie zauważa zmiany, a standard życia pozostałej części uległ znacznemu pogorszeniu. Thomas Ditcher przeprowadził na ten temat badania trwające kilkanaście lat. Wynika z nich jasno, że tylko niewielkiej części udaje się wykorzystać środki. U większości ludzi pożyczki (i odsetki sięgające kilkadziesiąt-kilkaset procent) znacznie utrudniły życie pożyczkobiorcom. Grameen Bank skutecznie unika płacenia podatków posługując się kreatywną księgowością. Firma chwali się tysiącami klientów, którym udało się polepszyć komfort życia, jednocześnie unikając podania liczby klientów (których szacuje się w milionach), którym komfort życia po zaciągnięciu kredytu znacznie się pogorszył.
Napisz komentarz
- Treść komentarza powinna być związana z tematem artykułu.
- Komentarze ukazują się dopiero po uzyskaniu akceptacji administratora.
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.